niedziela, 11 lipca 2010

Sztuka mówienia obrazami,
czyli jak zrobić dobry reportaż telewizyjny?


29 czerwca zostaliśmy oficjalnie oświeceni. Sprawcą naszego oświecenia był Jan Rojek, aktualny dyrektor TVP Kraków, związany z krakowskim ośrodkiem telewizyjnym od osiemnastu lat. Ukończył antropologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Przez wiele lat reporter i wydawca programu informacyjnego „Kronika”. Autor reportaży na antenę regionalną i ogólnopolską oraz filmów dokumentalnych z krajów trzeciego świata.

*
 
















Zatem zyskaliśmy informacje z pierwszej ręki. Na podstawie zrealizowanych przez nas dotychczas nagrań zostaliśmy zasypani lawiną wskazówek. Z tworzonych na kolanie notatek stworzyliśmy swoiste kompendium wiedzy o tworzeniu reportaży telewizyjnych.



Kilka niepodważalnych zasad:


1. Wiedzieć, co chce się powiedzieć.


A jeśli nie wiemy o czym mówić – mówmy, że tak jest. Doskonałym przykładem jest film dokumentalny „Defilada” Andrzeja Fidyka z 1989 r. Film zrealizowany w czasie obchodów 40-lecia Koreańskiej Republiki Ludowo–Demokratycznej oraz olimpiady w Seulu. Władze skutecznie uniemożliwiały Fidykowi pokazanie prawdziwych problemów Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, m.in. głodu. Wówczas reżyser pokazał to, co chcieli pokazać Koreańczycy: przebieg uroczystości, tłum zafascynowany swoim wodzem, rozmach defilad ku czci ubóstwianego wodza. Nieskomentowane fakty wywierają tym silniejsze wrażenie na odbiorcy i potęgują wrażenie zbiorowej psychozy.

2. Problem sprowadzić do bardziej „namacalnej” historii pojedynczego człowieka.


Przez perspektywę bohatera mówimy o danym problemie. To ułatwi odbiorcy utożsamienie się z bohaterem bądź też wyraźne odcięcie się od niego. W konsekwencji zmusi go do refleksji i próby krytycznego myślenia. Szansa na zatrzymanie uwagi odbiorcy rośnie.


3. Stworzyć dokumentację.


Zgromadzić jak najwięcej informacji o problemie, wydarzeniu, historii, bohaterach. Zobaczyć wcześniej miejsca, które chcemy nagrać. Najlepiej spotkać się ze swoimi rozmówcami, poznać ich, wiedzieć jak mówią, jak gestykulują. To najlepsza baza pod późniejsze nagrania: zaprzyjaźnić się ze swoim bohaterem.

4. Stworzyć scenariusz.


Prosto powiedzieć, a chyba najtrudniej zrobić;) Najpierw trzeba w wyobraźni usłyszeć muzykę, później obraz. Wystarczy usiąść (można nawet przed wyłączonym telewizorem) i próbować sobie wyobrazić, że włącza się swój własny reportaż telewizyjny. Zadać sobie samemu pytanie: Co widzę? Co chcę zobaczyć? Jak to ma wyglądać?



To doświadczenie uświadamia jak trudne, wymagające piekielnej kreatywności, wyobraźni i czasu jest tworzenie scenariusza.
Istnieją dwa podstawowe schematy tworzenia scenariusza.
Siadamy przed pustą kartką, rysujemy tabelkę, w lewej kolumnie wpisujemy nagłówek obraz, w prawej: dźwięk. I rozpisujemy scenariusz, minuta po minucie, scena po scenie: co widzimy i co słyszymy.

 
Konstrukcję scenariusza można oprzeć również na bardziej tradycyjnym schemacie:

1) początek,
2) punkt kulminacyjny,
3) koniec,

ale tutaj również obowiązuje zasada obraz + muzyka.

Człowiek chce obejrzeć reportaż filmowy, który będzie odbiciem jego myślenia. Potrzebne są więc związki między scenami: Widz nie powinien sobie zadawać pytania, co nagle robi tu ten zupełnie nowy bohater, którego pojawienie się nie jest uzasadnione kontekstem lub co robi nagle w zupełnie nieuzasadnionym przebiegiem akcji miejscu.

5. Wiedzieć, jak kadrować.

Kadrowanie decyduje o tym, w jaki sposób rejestrowany obiekt wkomponowany jest w całość kadru i, co za tym idzie, w jaki sposób ten obiekt będzie oddziaływał na widza.

Tutaj kilka zasad:

• Zostawiamy miejsce na „oddech” z prawej strony rozmówcy.

• Wąski plan najlepiej pokazuje emocje.

• Po każdej „jeździe” kamery musi być ujęcie, które „uspokoi” akcję. Odjazdy i dojazdy kamery są już coraz rzadziej wykorzystywane.

• Popularne i coraz częściej wykorzystywane jest kadrowanie polegające na chodzeniu z kamerą „jak w MTV”, czyli kamera rejestruje obraz zgodnie z ruchem operatora.

Dobre zdjęcia to podstawa: Telewizja to 80% tego, co widzimy i 20% tego, co słyszymy.

6. Mówić „obrazem”.

Najłatwiej wyjaśnić to na przykładach: Chcesz pokazać upływ czasu? Zrób tak, żeby w różnych scenach znalazł się mniejszy lub większy zegar. Nagrywaj scenki sytuacyjne. Wszystko zależy do inwencji twórczej i kreatywności ;)

7. Poznać tajniki montażu.


Przed montażem należy koniecznie przejrzeć materiał i stworzyć time code, czyli spisać to, co znajduje się w danej minucie materiału. Ułatwi to wybranie najważniejszych dla nas scen i uporządkowanie ich w zamierzonej sekwencji.


Nie możemy montować po sobie dwóch ujęć panoramicznych.
Dynamiczny, szybki montaż nigdy nie jest nudny.


Kiedy reportaż filmowy jest dobrze zrobiony?

Pytanie, które spędza nam sen z powiek ;)


Reportaż filmowy jest dobry, kiedy oglądając go na wyłączonej fonii widzisz i umiesz odczytać jakąś historię.


Największym grzechem telewizji jest nuda.


Zmuś kogoś znajomego do obejrzenia twojego dzieła reportażowego ;) i obserwuj jego reakcje: jeśli nie ziewa i nie zasypia, a nawet wykazuje zainteresowanie i pyta, co będzie dalej lub snuje domysły co do dalszego przebiegu akcji- Tak, zgadza się: masz za sobą kawał dobrej roboty i jesteś autorem całkiem niezłego reportażu telewizyjnego ;)


Bardziej dociekliwych odsyłamy do książek odwiecznych guru w zakresie filmowania: „Język filmu” Jerzy Płażewski oraz „W mgnieniu oka. Sztuka montażu filmowego” Walter Murch.




Podsumowując: Praca z kamerą, tworzenie scenariusza, „myślenie obrazami”- to musi być dla twórców reportaży telewizyjnych zabawne. Bo jak nas to nudzi to wyjdzie kicha;) I chyba to sprawdza się w każdej sferze życia.

Dagmara Michniewicz


* Fotografia pochodzi ze strony:    http://www.tvp.pl/krakow/kto-jest-kim/kto-jest-kim/1292849

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz