Czyli wieczorna i kawowa retrospekcja z dnia wczorajszego. Spotkanie z młodzieżą krakowskich szkoł średnich.
Scena Staromiejskiego Centrum Kultury Młodzieży w Krakowie. Spora, przyciemniona sala teatralna. W lewym rogu kanapa i fotel, przyciągające klimaty retro. Odcinający się jasną plamą duży, biały ekran. Coraz to gasną i zapalają się kręgi pojedynczych świateł. Cała ta gra w kółko i cień jest sprawką ukrytego w prawym rogu widowni oświetleniowca. W tych świetlnych impresjach co raz to nikną to pojawiają się nerwowo chodzące, tupiące, stukające obcasem bądź biegające w ostatnich przygotowaniach postacie.
Nerwowo chodzi tam i z powrotem, ściskając kurczowo w dłoniach czarną podkładkę z starannie przygotowanymi notatkami. Ma na sobie szpilki, których bardzo nie lubi. Nuci coś pod nosem. Nie słychać słów. Mogę się założyć, że jest to coś, co uspokaja ją najbardziej – kibicowskie przyśpiewki. To Karolina.
Po drugiej stronie sali chodzi i nie może opanować charakterystycznego, wrodzonego
i indywidualnego ADHD, świadczącego o tym, że jest stworzony do kroczenia naprzód, a nie stania w miejscu. Mogę się założyć, że denerwuje się jak sto pięćdziesiąt, ale zrobi wszystko, żeby nie dać tego po sobie poznać. To Rafał.
i indywidualnego ADHD, świadczącego o tym, że jest stworzony do kroczenia naprzód, a nie stania w miejscu. Mogę się założyć, że denerwuje się jak sto pięćdziesiąt, ale zrobi wszystko, żeby nie dać tego po sobie poznać. To Rafał.
Na fotelu przed laptopem siedzi, jako jedyna spokojna i opanowana. Przeziębiona przytula się do oparcia fotela. Wszystko przedyskutowała chwilę temu z Rafałem – teraz może pozwolić sobie na niewinne marzenia o błogim śnie: bezcennym , gdy dopada jesienne przeziębienie.
To Agnieszka.
To Agnieszka.
Obok widzę czekającego na jakąkolwiek akcję na scenie. Siedzi, bo pozałatwiał już wszystkie „Krzysiuuuu ratuj…”, „Krzysiuuuu pomóź” , „Słuchaj skocz po pisaki, długopisy, taśmę, aparat… i gwiazdkę z nieba” – niezawodny i niezastąpiony w sprawach organizacyjnych, pomagający w ogarnianiu szczegółów, które przecież tworzą całość. Jak wyżej: To Krzyś.
Gdzieś tam biega nerwowo w szpilkach, w których nie potrafi chodzić i do których nie jest stworzona, bo przeczą jej naturze: chaosowi. Poczucie odpowiedzialności na całość zmusza ją nieraz do dyktatorskiego tonu, który wtajemniczeni na szczęście cierpliwie wybaczają. To ja.
Zegarek wskazuje 9.56. Na salę wchodzi grupa młodzieży. Mogliby być naszymi znajomymi, z którymi chodzi się na kawę czy do kina. Zajmują miejsca. Na sali czuje się wzajemne wyczekiwanie: Co oni powiedzą? A co oni pomyślą? „Co ja robieee tu uuuu.. Co ty tutaaaj robisz…”;)
Podnoszę mikrofon i tak jakbym uniosła czarodziejską różdżkę: na widowni zalega cisza, szepty nikną. Teraz cały obraz znika. Pozostają tylko wrażenia akustyczne. Reflektor oślepia tak, że przed sobą ma się tylko ciemność. Zaczynamy kompletnie nie widząc reakcji zgromadzonych.
Pierwsze 5 minut… jest cicho. To chyba dobrze.
Zapowiedź reportażu Karoliny i Rafała – „Własna tożsamość”. Znam materiał na pamięć, więc kątem oka obserwuję Karolinę. Zdenerwowanie. Zdenerwowanie rośnie z każdą minutą reportażu – chyba wiem o czym myśli: obie wiemy gdzie jest koniec. Znikają napisy końcowe, Karolina zaczyna swój komentarz.. i nagle jej nie poznaję. Karolina, która nie lubi publicznych wystąpień i kilka dni wcześniej wyliczała powody, żeby nie musieć zająć miejsca na scenie swobodnie snuje opowieść o Romach.
Jakie znacie stereotypy na temat Cyganów? Że śmierdzą, kradną, kłamią – to proste
do wyliczenia i to najczęściej słyszałam, gdy zadawałam to pytanie. Najprostszym zaprzeczeniem tych stereotypów są Natalia i Angelika, które poznałam w Tarnowie….
do wyliczenia i to najczęściej słyszałam, gdy zadawałam to pytanie. Najprostszym zaprzeczeniem tych stereotypów są Natalia i Angelika, które poznałam w Tarnowie….
Oświetleniowiec wpadł na pomysł, żeby trochę oświetlić widownię. Wiedzę zasłuchane postacie. Nikt nie bawi się telefonem, nikt nie gada. Zasłuchanie, zapatrzenie, zamyślenie.
Reportaż o Żydach i komentarz Agnieszki. Ona zawsze mówi z dużą swobodą, nie boi się niełatwych pytań. Dlaczego tytuł „Ty Żydzie”? Właśnie dlatego, że wzbudza tyle emocji i jest dość kontrowersyjny. Dlatego też, że właśnie w tym określeniu zawierają się wszystkie stereotypy na temat Żydów. Zwykle wypowiada się te słowa w sposób bardzo negatywny. „Pożycz złotówkę. Nie. No to: Ty Żydzie.” Na widowni lekkie poruszenie, reportaż wzbudził emocje, szczególnie kibiców, bo dotknął tematyki stereotypów lokalnych, czyli: Cracovia = Żydzi.
Moja kolej. Mam trudniejsze zadanie: mówię o Łemkach. Odwracam kolejność: najpierw komentarz, później reportaż. Pytam: Kto wie, kim są Łemkowie? Ręka do góry. Jedna. Ok. To wytłumaczę. Muszę wam najpierw udowodnić, że stereotypy na temat Łemków istnieją, żebyśmy w ogóle mogli o tym pogadać. Kto słyszał o Akcji Wisła? Nikt. Ok. To ja opowiem. Reportaż. Jakieś pytania? Jedno. Może banalne, ale uważam je za sukces. Umiesz mówić
po łemkowsku? Ktoś się zainteresował.
po łemkowsku? Ktoś się zainteresował.
Kończąc: Mam nadzieję, że nasze reportaże zmusiły was do krytycznego myślenia. Mogło się wam nie podobać, możecie mieć inne poglądy, możecie mieć uwagi techniczne i wszelkie inne uwagi, ale najważniejsze jest to, żeby w waszych głowach zrodziły się pytania i taka mała refleksja, że to jest bardzo, ale to bardzo trudne –trafić do drugiego człowieka z przesłaniem: „Słuchaj, ja nie jestem taki, jak ty o mnie myślisz. Spróbuj mnie poznać, posłuchać.”
I tak na koniec: W galerii czeka na was tablica i pisaki, napiszcie nam co myślicie, odrysujcie swoją rękę, namalujcie coś – co tylko chcecie.
Co napisali?
„100% tolerancyjni”, „Pozdrowienia dla Łemków, Żydów i Romów”, „I love Roma”, „Było fajnie”, „coś miłego”, „Kuba, Alexey pozdrawiają Łemków”, „Reportaż był świetny, życzymy dalszych sukcesów”, „Ania zawsze z wami”, „Tu byłem”.
Co narysowali?
Menorę w serduszku.
Galeria nam opustoszała. Siedzę i patrzę.
Karolina ma niesamowicie szczęśliwą minę. Śmieją jej się oczy. Cała się śmieje. No tak tak, udało nam się ;) Satysfakcja miesza się jeszcze na jej twarzy z niedowierzaniem, że udało nam się trafić do drugiego człowieka, do wielu ludzi, do wielu młodych ludzi z własnymi poglądami, do wielu młodych ludzi z własnymi poglądami, których zwykle trudno przekonać, bo kroczą własnymi ścieżkami i nie lubią drogowskazów. Chciałabym, żeby potrafiła się tym cieszyć trochę dłużej. I nie słuchała więcej, że przepracowane nad reportażem, przejeżdżone, przestresowane, przemęczone z montażem wakacje były frajerstwem. Bo nie były.
Bo przekonanie nawet jednego człowieka, że mniejszości narodowe to inspiracja a nie źródło strachu jest warte wysiłku.
Bo przekonanie nawet jednego człowieka, że mniejszości narodowe to inspiracja a nie źródło strachu jest warte wysiłku.
Dla mnie tych kilka napisów i rysunków znaczyło tyle co: dobra robota, warto było. Dzięki
za tych kilka napisów i rysunków – bez odbiorców, bez was to co robimy nie miałoby sensu.
za tych kilka napisów i rysunków – bez odbiorców, bez was to co robimy nie miałoby sensu.
Kawa mi się skończyła, więc kończy się retrospekcja;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz